Z perspektywy 4 piętra tęsknię do pięknego ogrodu na wyciągnięcie stopy. Jakieś marne próby czynimy co rok, by po każdej zimie pozbyć się przemarzniętych roślin, i wymienić je na nowe.
Do ogrodu na małym skrawku betony tęsknię nie tylko ja. Tęsknią oni >>> i oni też >>> . Tęskini pani plastyczka, która przez kilka miesięcy odwiedzała wszystkie mieszkania w katowickiej Superjednostce prosząc o posadzenie pelargoni, i dzięki której powstał pierwszy na Śląsku ( a może i całej Polsce) pionowy ogród....
A mnie się marzy Wertykalny Ogród. Coś, co absulutnie zachwyciło nie tylko mnie na ubiegłorocznym festiwalu designu w Łodzi. Kieszonki z geowłókniny napełnione ziemią, w którzych chodować można np. zioła, albo kwiaty...
a tu link do książki My Green City http://shop.gestalten.com/my-green-city.html
Przypomina mi to nieco partyzantkę ogrodniczą guerrilla gardening i rośliny w plakatach.
Ogród wertykalny? Może kiedyś ;-) Na razie nie mamy wolnej ściany.
A propos balkonu. Na razie poczyniliśmy pierwszą ważną inwestycję. Zawisła siatka przeciw gołębiom. Może wreszcze dzięki temu balkon będzie Nasz a nie Ich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz