Jest taka scena w "Ameli", kiedy przechodząc koło straganu zatapia rekę w worku z grochem, bo to lubi. Ja - między innymi drobnymi przyjemnościami - lubię kupować duże, cudnie pachnące mydła. Lubię je rozpakowywać, kłaść w łazience a póżniej ledwo je obejmując rozkoszować się myciem... Lubię patrzeć jak J. obejmuje je dwoma małymi rękoma, by się nie wyślizgneły. I lubie wreszcie to, że cieszę się nimi nimi ponad miesiąc - bo nie cierpię wprost małych mydlanych ogryzków, w które już po kilku dniach zamieniaja się zwyczajne kostki....
Dzisiejsze zdobycze mają niezwykle apetyczne zapachy: werbena, vanilia z pomarańczą oraz porzeczka, avocado i... pomidor z bazylią. Które zamieszka w naszej łazience? A które i komu podaruję?
ps. Ostatnio rozkoszujemy się mydłem rabarbarowym...
Pachnie pięknie! Dziękuję!
OdpowiedzUsuń