kto był choć raz na żużlu, to wie: na żużel przychodzi się całymi rodzinami. w leniwe, niedzielne popołudnie, siada się w słońcu wokół małego toru, słucha ryku motorów, wdycha zapach palonego metanolu (najintensywniejszy jest przy linii startu), pokrywa kurzem (szczególnie na wirażach) i oddaje we władanie innej rzeczywistosci - w której przerwy techniczne trwają dłużej niż biegi, a największym bohaterem dla małego chłopca, który po raz pierwszy przyszedł przyjrzeć się zmaganiom żużlowców jest... polewaczka - wiekowe auto leniwie krążące po torze i próbujące okiełznać hektolitrami wody wszechobecne drobiny pyłu...
na żużel chodzi się z małymi dziećmi, bo żużel jest sportem pokojowym...
Czyżby czas na zmiany?
OdpowiedzUsuń