Maluchom tak spodobało się uprawianie roli, że postanowili swoje fascynacje przenieść do domu. Po rozkopaniu skrzynek i "wysianiu" do nich keremzytu (inicjatywa znudzonego J.) pojechaliśmy do centrum ogrodniczego. J. wybrał sobie świerczek i widłak, dobraliśmy zioła i szturmem ruszyliśmy na balkon. Mali ogrodnicy posadzili rośliny... w sumie wzbogaciliśmy się o wspomniany świerk i widłak oraz lawendę, rozmaryn, estragon, tymianek. Tym razem balkon mamy więc monokolorystyczny. Ogrodnicy pozostawili krajobraz jak po burzy. Na szczęście udało się ich doprać;-)
U nas też w tym roku będzie pachniało lawendą.
OdpowiedzUsuń