piątek, 28 stycznia 2011

chwila wolności = łyk kultury

Dlaczego mamo nie wychodzisz z domu? - J. pokasłując spytał z rozbrajającym uśmiechem - czy dla tego, że jesteś z nami uwięziona?....

Dziś, dzięki P.,  zostałam na kilka godzin uwolniona... Zabawne, dostajesz trzy godziny wolności i nie wiesz, co masz robić. Zupełnie brak ci pomysłów.  A rezolutny trzylatek widząc twą zasępioną minę rzuca "Jedź do sklepu, kup sobie coś... kup sałatę" ;-)


Sałata na szczęście okazała się łykiem kultury:-) Pierwsza myśl - film. Potem dawka świeżego powietrza i nie masz już ochoty na zaduch sali kinowej.  Odwracasz się na pięcie tuż przed drzwiami kina.... Przemknęłam więc przez MS2, zupełnie zaskoczona swoją w nim bytnością, niezmiennie uśmiechając się do ulubionych eksponatów i przeklinając w duszy tajemnicze zniknięcie niektórych (np, czegoś co nazywam "ziemniaczkami", czyli prostokątnej instalacji zlożonej z równo ułożonych w rzędach różnokolorowych porcelanowych tworów ziemniakopodobnych - zdjecie tu). Przemknęłam z góry  na dół, walcząc z pozostałym do zamknięcia czasem. Zdążyłam. Było S U P E R.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że sałata nie zawsze jest zieleniną. Podziękowania dla P.

    OdpowiedzUsuń