czwartek, 27 stycznia 2011

nie byle notes

Wreszcie ruszył polski sklep internetowy z kultowymi notesami moleskine. Wyrósł pod skrzydłami - jakże by inaczej - Czułego Barbarzyńcy. Niestety, zdążyłam już się zorientować, że jak zwykle w Polsce to bywa wszystkiego dostać sie nie da, ale nie mniej jednak - jest postęp ;-) Brak min. niektórych notesów z serii city i gażetów-okładek na iPhony czy iPady... swoją drogą nie wyobrarzam sobie nosić telefonu w czymś takim:


Notesy, kalendarze... słynne z tego, że są słynne, i choć to prawda, że są na prawdę funkcjonalne, swoją magię zawdzięczają legendzie osób, które z nich korzystały. Opócz Hemingwaya czy Daliego korzysta z nich moja koleżanka Marta - która będzie kiedyś sławna, bynajmniej nie dla tego, że uwielbia Moleskine ;-)


przy okazji, zapraszam do wizyty w siedzibie firmy na... http://hypebeast.com/2010/07/moleskine-milan-headquarter-visit/

1 komentarz:

  1. tak naprawdę to moleskine nie jest moim ideałem notesu...
    fajnie, że jest tyle różnych rodzajów, super jest ta gumka (bo można napchać do środka mnóstwo śmiecia i i tak się wszystko trzyma) no i ten jedwabisty papier...
    prawie można zapomnieć, że jest żółtawy! a przecież powinien być śnieżnobiały i nie wiem, czemu nie jest
    no nic :-)
    a jak się mają twoje moleskiny?

    OdpowiedzUsuń