poniedziałek, 25 lipca 2011

białoruskie klimaty...

Białoruś, jakieś 70 km od Mińska....
Patrzę na zdjęcia P. i nie mogę się napatrzeć. Mają w sobie coś, co nieodzownie kojarzy mi się z wakacjami sprzed lat. Namioty, gdzieś w samym środku "nigdzie", warzona niespiesznie strawa, nawet odganianie krów budzi wspomnienia... robię się sentymentalna. Szkoda trochę, że mnie tam nie było. Ale to był "męski wyjazd". 












P. pojechał na zaproszenie znajomego białorusina, w jego rodzinne strony - pełne pięknych drewnianych wielokolorowych domów. Jedli "co znaleźli". Głównie ryby - łapane przez A. gołymi rękoma. Pieczone potem w ognisku lub w postaci zupy rybnj (usza) zaprawianej wódką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz