czwartek, 21 kwietnia 2011

miód


Miód zawsze był w domu. Zawsze podarowany. Bo zawsze w rodzinie ktoś miał ule. Tak było kiedyś.  Dziś też jemy najczęściej miód podarowany - ale już nie polski, ale 'prawdziwy niemiecki" od pana Eberharda. Głównie wielokwiatowy, słonecznikowy lub rzepakowy. Więc ilekroś mam ochotę na coś "ostrzejszego" wybieram się na rynek po polski miód grzyczany lub spadziowy (mój ulubiony). A dla maluchów - malinowy lub wrzosowy... 

Kiedyś (raz jeden) wybierałam miód - pod czujnym okiem wprawnego pszczelarza (rodzinnego :-))







ps. koleżanka powiedziała mi dzisiaj, że marzy jej się warzywniak - taki ekologiczny, przydomowy. Ja chciałabym mieć kiedyś pasiekę. Być może pewnwgo dnia do tego dorosnę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz