środa, 25 maja 2011

f jak...

fotel a w zasadzie fotele. Model 366, klasyka PRL-u, która trafiła nawet na wystawę dizajnu...

Już tak mam, że podobają mi sę rzeczy stare, sprawdzone i spracowane. Tak jest  też z fotelami.Są trzy, w uproszczeniu zwane literowo.

A (jak allegro) - nabyty przez internet i odnowiony. Tapicerka szara, drewno oczyszczone, wyszlifowane. Przeszedł niezłą metamorfozę... i w koncu po małym nieporozumieniu z tapicerem* zyskał satysfakcjonujący (mnie) wygląd.


B (jak babcia) - chronologicznie pierwszy. Sprawił, że się w tym modelu zakochaliśmy, na długo przed jego popularnością rozdmuchaną przez wystawę. Przewygodny i wysłużony, z wypłowiałą, ale ciągle całą tapicerką i delikatnie połyskującą, brązową ramą. Mieszka na wsi, u babci P.



CD (jak ciocia Dorota) - czeka na mnie. Przygarnę go, jak obecna właścicielka zapragnie wyjechać. Bo taki fotel, nie może być sam.

       
* pan tapicer, chciał z niego na siłę zrobić mebel z IKEA. Zrobił wszystko pięknie i porządnie, ale fotel stracił to coś. Bez guzików, z wyrażnym podziałem na siedzisko i odarcie wyglądał przeciętnie. Na szczęście dla nas i fotela w końcu się dogadaliśmy. Nie jest dokładnie tak samo, bo wybrałam inny materiał - lżejszy i bardziej miękki - ale jest ładnie. Więc z czystym mogę polecić zakład przy Snycerskiej.

8 komentarzy:

  1. a fotel CD już fabrycznie chyba nie miał wyraźnego podziału na siedzisko i oparcie :o
    w każdym razie czeka w kąciku, służąc za garderobę bardziej niż siedzisko;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie powinien:-) podział to była inicjatywa pana tapicera. Takie "usprawnienie", które spotkało się ze sprzeciwem.

    OdpowiedzUsuń
  3. no ale mój właśnie już fabrycznie był tak usprawniony. imo to ładnie wpływa na formę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Babcia miała takie dwa i wylądowały na śmietniku. Teraz ma bujaka z IKEI a la Alto. Gdybym wtedy wiedziała...

    OdpowiedzUsuń
  5. A moja miała komplet dębowych mebli (typu "antyk") i oddała je "na wieś", ponieważ sprawiła sobie coś nowego fajnego a la meblościanka. Sama tego żałowała. A mój tata z kolei porąbał w Groniu szafkę pod miskę, bo był w niej robak (zamiast naprawić), podobnie drewniane łóżko (było b. stare = za krótkie). Załamać się można!

    OdpowiedzUsuń
  6. a moi rodzice kupili pół domu, by pomieścić w nim meble po babci ;-) A potem część z nich rodzinnie restaurowaliśmy na tarasie. Opalaliśmy, szlifowaliśmy, lakierowaliśmy.... reszta wciąż czeka nietknięta na swoją kolej.... w cieniu poroża - pamiątki po dziadku.

    OdpowiedzUsuń